Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Vicente z miasteczka Paniówki. Mam przejechane 12267.50 kilometrów w tym 1782.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.22 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Vicente.bikestats.pl

Archiwum bloga

Komentarze 14

Karvina

Dawno tak nie byłem zmęczony jak dzisiaj.
W siedmioosobowej grupie z Basią, Lucyną, Danielem, Jankiem, Waldkiem i Paolo pojechaliśmy do Karviny. Na tak długi wyjazd zbyt mocno się zapakowałem do dwóch sakw. Obecnie czuje się juz lepiej, ale organizm prawie 2 godziny po zejściu z roweru nie wiedział co jest grane...

Zapraszam do galeri...



Pozdrawiam bardzo przytomnie,
Paolo





Komentarze
tomalos
| 23:06 piątek, 15 czerwca 2007 | linkuj no pięknie, ciężko znaleźć tyle osób na taką wycieczkę, dobra ekipa to coś wyjątkowo cennego
Lucyna | 09:28 wtorek, 12 czerwca 2007 | linkuj Wreszcie przy komputerze.
Dzięki wszystkim za super wycieczkę.
Te zapachy, widoki, czereśnie prosto z drzewa - tego mi było potrzeba.
Basiu to też był mój pierwszy tak długi wypad.
Paweł a propo czereśni to już wiem gdzie mogę na nie chodzić(myślę że psy mnie nie pogryzą) ;)
Serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia na następnym wyjeżdzie(myślę że taki będzie)
Lucyna
Vicente
| 00:28 wtorek, 12 czerwca 2007 | linkuj Ten wyjazd już dawno wypatrzylem w kalendarzu...
Przyzna Pan jednak, że najważniejsze to cheć i sama radośc z podróżowania. Sprzet, ciuchy, i restza ropwerowego "szajsu" to rzeczy drugorzędne...
Paolo
granicho | 23:54 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj Tylko nie mów że nie ma humoru, kobiet, miłych ludzi i drali na naszych wyjazdach. Zapraszam na czwarte z rzędu zdobywanie Góry Świętej Anny.
Vicente
| 22:38 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj Witam Blase..
Ostatnio przez Twój Twór jakim jest BS,Blas zastanawiłem się czy nie jeżdżę na rowerze tylko by coś zapisać na BS i czekać na komentarze... Ale jakoś uporałem się z tym problemem i znów wróciła radość z podróżowania... i z uczestnictwa na BS.. Fajne to Twoje dzieło Blase, ale trezba uważać. Nie wiem czy Dobrze mnie Rozumiesz ( rozumiecie) ale tak uważam po obserwacji mojej osoby.
Bagaż miałerm od 3 osób można by powiedzieć, ale dystatns zrobił bardziej swoje niż "ładowność". Traktor? O dziwo lepiej się trzyma jakby drogi i jest bardziej stabilny. Jakby czterokołowiec.. ;)
Pozdrawiam Blase, i mam nadzieję do zobaczenia.. ;)
Paolo
P.S. Gdyby były jakies kłopoty przy dojeździe - odjeździe na/ze Śląska ( Górnego) Pisz...
Vicente
| 22:32 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj Witam...
Skusze się na kilka słów w moim "dziwnym świecie"...
Mimo ogromnego zmęczenia i kryzysu na trasie, wycieczka była dla mnie ciekawą lekcją poglądową pewnych osobistych możliwości.
Lubie też bardzo takie wyjazdy. Granicho - prosze przyjąć teraz słowa pod Twoim adresem jako "symboliczne'... ;) Szkoda, że przeciepliście się troszkę z leonteamem na "ściganie" i "zdobywanie" bo zamazało sie jakby piękno początkowych wyjazdów. Sobota czy niedziela, kobiety, natura, humor, awarie, mili ludzie, wolne tempo, piękne miejscowości.. To jest cała pychota rowerowania dla mnie. Naprawdę żałuje, że tak mało jeżdżę z Wami, ale sam po tym co teraz napisałem Rozumiesz.. Z całym jednak szacunkiem dla roboty i serca, które Wkładasz w jazde na rowerze..
Johan, Kamandir - mimo wspólnych 160km, każdy pewnie inaczej odebrał wyjazd i przyżył ga n swój sposób. Mnie jecahło się udanie, mimo tak krytycznego stanu mięśni w czasie jazdy, i kilku godzin osłabienia po wycieczce. Słowacja? Pewnie. Tym razem ja stawiam lody. Chyba, że dziewczyny wezmą to na siebie.. ;)
Adam - Śląsk jest piękny. Mapa do ręki, buty na pedały, tyłek na siodełko i w drogę. A w drodze... przytrafiają się wspaniałości, których nie zaplanujemy i nie przewidzimy.. :)
Slavo - myślałem, że Pojedziesz z nami.. Coż może jakims innym razem Zabierzesz rodziny i wspólnie przeżyjemy udany wyjazd w grupie. Z aparatem w Twoich rękach.. ;)
meak - czytam Twój blog często i Piszesz jako jedyny najprawktyczniejsze rzeczy dla typowych sakwowiczów. Wypiłem dokładnie 1,5l wody, Ice Tea oraz Fante 0,33l. Wiem po akich wyjazdach, że po pewnym czasie woda traci swój urok i staje się po prostu niesmaczna dla naszego organizmu. Dla mojego organizmu.. ;)
Basia powiinaś po prosyu napisać, że to był Twój pierwszy raz.. ;) I zaraz się trafiło 3 mężczyzn i 1 nastolatek.. ;)))
Pozdrawiam serdecznie wszytskich
Paolo
blase
| 22:16 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj No ładnie taki dystans z sakwami.
Tzn za dużo bagażu wziąłeś?
No i fotki słoneczne. Ciekawy ten rower-traktor, działało to?
meak
| 22:12 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj Może to nie powód, ale sam właśnie przed chwilą sprawdzałem w sieci jak to jest z piciem podczas wysiłku - na jednej ze stron dotyczącej biegania trafiłem na informację, że dwie godziny przed wysiłkiem dobrze jest wypić około pół litra płynu, a podczas około litra na godzinę. Trochę dużo mi tego picia wyszło, bo ja podczas ostatniej wycieczki ledwo wtłoczyłem w siebie 4 litry, a wg tej strony powinienem około 6, Ty z kolei jakieś 9 litrów ;) Tym niemniej może to jest jeden z powodów Twojego kiepskiego samopoczucia? Upały są teraz potężne...
tabadam
| 21:47 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj No no pełen respekt dla ekipy! Ja dopiero zaczynam swoje bikerowanie...
Mam nadzieję, że kiedyś też tak poszaleje z dystansem jak Wy :)

pozdro
granicho-bez-4
| 19:56 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj Paweł, musiałeś rzeczywiście być zmęczony. Przypuszczam, że tylko jeden Paulo był na tej wycieczce.
basia | 11:11 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj Dziękuje Paweł za zaproszenie na ten wypadzik, dziękuje wszystkim za bardzo milą wycieczkę, było super to był mój pierwszy tak daleki wypad i bardzo mi się podobało ;) Pozdrowienia dla wszystkich.
komandir | 10:14 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj Paweł było super pozdrowienia dla wszystkich,na następne lody zapraszam na słowację,trasa i termin do uzgodnienia.
slavo
| 00:10 poniedziałek, 11 czerwca 2007 | linkuj piękny wypad paolo piękny ,szczerze mówiąc to miałem jechac z wami ale cóż...służba nie dróżba.
johanbiker | 22:14 niedziela, 10 czerwca 2007 | linkuj Paweł co Cie nie zabije to wzmocni!Fajnie nam sie rowerowało a to najwazniejsze,napewno każdy coś miał z tej wycieczki tylko dla siebie.Dla mnie był to ten krzyż pokutny w rowie -czy to nie miało tak być że akurat tam stanałem odebrac telefon?znalazlem w necie inf na ten temat to z roku 1624 pisane językiem staroczeskim,gbór prosi o modlitwe za swoją duszę.Przejrzalem to co mi dałeś rewelacja!Region górnego śląska musi sie od nich uczyć.Brawo dla bikerek-Lucyna to juz stara wyga,niedługo atakuje 400km ,ale Basia byla niesamowita -ona jechala jak po bułki na sniadanie-zero zmęczenia.Mlody Daniel jechal swoje i pokazał kto tu rządzi.Pozdro dla wszystkich -fajnie bylo!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!